Bang!

Beż jak strzelał w gaźnik tak nadal strzela.
Wymieniłem już chyba wszystko co mogło mieć wpływ na złą pracę silnika.
Nowe przewody WN, świece, fajki, kopułka, rozdzielacz, styki przerywacza, aparat zapłonowy, cewka, zbiornik paliwa, przewody, filtr paliwa, dysze w gaźniku, podstawka plastikowa pod gaźnikiem, pływak, uszczelki...



Wymieniłem także sam czujnik poziomu paliwa, bo poprzedni z dnia na dzień przestał działać.
Okazało się, że styki wewnątrz czujnika są już zbyt mocno wytarte.



Udało mi się odkupić zupełnie nową część - jeszcze z metką!




Następnie zabrałem się za gaźnik, powymieniałem wszystkie dysze, wyczyściłem co tylko mogłem wyczyścić. Stwierdziłem, że muszę jeszcze sprawdzić podstawę gaźnika. Okazało się, że była zbyt mocno wygięta. Nie pozostało mi nic innego jak ją lekko splanować, gdyż padło podejrzenie, że właśnie w tym miejscu układ zasysa "lewe" powietrze. Splanowałem lekko podstawę, obawiając się, żeby nie przesadzić.




Czas na montaż i test, który wypadł negatywnie.. auto nadal strzela w gaźnik....

Nie pomaga jakakolwiek próba regulacji kąta wyprzedzenia zapłonu, odstępów styków przerywacza, odstępu elektrod świec zapłonowych czy regulacja luzu zaworowego...
Po prostu nic nie pomaga.

Ostatnia diagnoza - wypalone zawory ssące bądź wżery na przylgni gniazd zaworowych. Nie pozostaje mi nic innego niż tylko zdjąć głowicę..
Taki jest plan na dzisiaj.





No i jeden szczegół :)
GK110 jest już przerejestrowana na mnie :) :) :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz