Bańka

Ostatnio Beż odmówił posłuszeństwa. Dosłownie z dnia na dzień przestał odpalać silnik.
Zabrałem się za szukanie przyczyny.
Wymieniłem przewody zapłonowe, palec rozdzielacza, cewkę, kondensator na aparacie zapłonowym.
Niedawno wymieniałem także świece oraz pompę paliwa. Niestety na próżno - dalej nie odpalał.

Skotrolowałem jeszcze raz luzy zaworowe, korygując je delikatnie (zwłaszcza dla zaworów wydechowych).
Ponownie ustawiłem odstęp pomiędzy stykami przerywacza = książkowo, odstęp elektrod świec = książkowo, kąt wyprzedzenia zapłonu na 10' a silnik nadal martwy.

Odpiąłem przewód paliwowy idący z pompki do gaźnika. Umieściłem go w butelce, zakręciłem rozrusznikiem - pompuje aż miło.
Lecę dalej - gaźnik. Wykręciłem dyszę wolnych obrotów i....... zapchana.
Dziwi mnie tylko to, że nie odpalił nawet na ssaniu.
Wyczyściłem wszystkie dysze i silnik przemówił!
Niestety nadal gdzieś tkwi problem, bo przy wyższych obrotach zachowuje się tak jakby nie dostawał paliwa.
Decyzja - ściągam zbiornik. W sumie i tak musiałbym to zrobić, gdyż zepsuł mi się pływak i przestał funkcjonować wskaźnik poziomu paliwa oraz kontrolka rezerwy (126p :-D ).

Zbiornik paliwa z zewnątrz nie wyglądał najgorzej. Nie jest dziurawy, nic się nidzie nie poci, nie nosi wielkich oznak korozji.



Nieco inaczej sytuacja wyglądała w środku....


Nie mówię już o sitku rurki przez którą zasysane jest paliwo...
W zasadzie to... sitku? Jakie  sitko? Przecież to tylko kawałek czegoś.. no właśnie.. cięzko rozpoznać, że było to kiedyś sitko:




Dlatego wczoraj kupiłem nowy zbiornik paliwa. Niestety jakość dzisiejszych wyrobów mnie po prostu powala na kolana.. wykonany jest chyba z puszek po piwie :/


Mając go na stole, postanowiłem, że przykryję go podwójną warstwą bitgumu. Zawsze będzie to dodatkowa ochrona przed udeżającymi kamieniami. Może posłuży trochę dłużej.





Mam nadzieję dzisiaj zamontować wszystko do kupy, zalać paliwkiem i sprawdzić jak będzie się zachowywał :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz