Urodzinowy post

W zeszłym tygodniu obchodziłem urodziny, ale to, jakie prezenty otrzymałem, nawet mi się nie śniło.

Zacznę od tego, że dawno temu, ktoś na naszym forum chwalił się, że dostał kilka takich tablic w prezencie. Bardzo mi się spodobały, ale wiedziałem, że ich znalezienie graniczy z cudem.
Kolejnym gwoździem do trumny była wizyta w Maluch Cafe w Bielsku Białej, gdzie na ścianach wiszą takie same tablice. Wtedy stwierdziłem, że nie ma szans, żeby kiedykolwiek takie zdobyć.
Nie ukrywam ale cholernie zadrościłem ich Dawidowi. Za każdym razem kiedy obok nich przechodziłem, mój wzrok skupiał układ smarowania silnika.. Piękna sprawa.

W zeszłym tygodniu Asia mówi, że jedziemy do Kęt odebrać jakieś rzeczy dla Jej Taty. Początkowo nie wierzyłem w całą tą sytuację, ale im dłużej, to zaczynałem się przekonywać, że mówi prawdę.
Okazało się, że wszyscy wokoło byli w zmowie przeciwko mnie (he he!) tylko po to, żebym niczego nie podejrzewał.
Prawda! Na miejscu zdębiałem. Wręcz mnie sparaliżował widok. Wierzcie mi bądź nie, ale było to fantastyczne uczucie i sytuacja, której nigdy nie zapomnę! Nie mam pojęcia, jak i gdzie Ona to znalazła, ale sprawiła mi niesamowitą frajdę! Kolejny punkt na liście "Must have" mogę odznaczyć ;) ;) ;)


Teraz zdjęcia!
Plansze są fantastyczne. Wymiary to 100x70cm. Teraz tylko kupić odpowiednie antyramy!








Dodatkowo kolejnym prezentem jaki dostałem był kolejny ręcznik FSM! Naprawdę nie wiem, skąd udało się go jeszcze dorwać, ale jest piękny! Jest to mój 7my ręcznik z logotypem Fabryki Samochodów Małolitrażowych (FSM)! Aktualnie trzy z nich wiszą w Maluch Cafe.




To nie koniec. Mama mówi, że też coś dla mnie ma... pomyślcie tylko w jakiej euforii musiałem być :) Dostalem cukiernicę, talerz deserowy oraz owalny talerzyk, również z logo FSM.
Jest to uzupełnienie dwóch rzeczy z tego samego zestawu. Mam wazonik oraz talerz obiadowy z takim logotypem.
Wyprodukowany przez zaklad w Tułowicach. Są piękne!





Haczyk

Ostatnio zmuszony zostałem do zamontowania haku holowniczego w Punktaku.
Nie ukrywam, ale czasami przydałoby się podpiąć przyczepę żeby np. przywieźć jakiś rower, części itp. Wiadomo, Punto demonem prędkości nie jest, ale spokojnie radzi sobie z lekką przyczepą. Przynajmniej nie będę brudził wnętrza.

Nie obyło się bez demontażu zderzaka tylnego. Najgorsze było to, że jedna śruba nie dała za wygraną i ni w ząb, nie mogłem jej odkręcić torxem.
Kłopot polegał na tym, że była wpuszczona w otwór w zderzaku co uniemożliwiało mi np. posiłkowanie się jakąkolwiek żabką czy morsem.

Nie zostało mi nic innego jak spawarka.
Przyspawałem kawałek stalowego pręta, ale przewidziałem, że rozgrzana śruba może zacząć topienie zderzaka. Przygotowałem sobie wiaderko wody, i udało się bez niszczenia otworów :)





Trochę piachu nazbierało się przez tych 12 lat...




Następnie musiałem wywiercić otwory montażowe w podłodze bagażnika. Całość lekko sfazowałem kamieniem stożkowym na trzpieniu tak, aby nie występowały ostre krawędzie i zadziory.
Całość przed samym montażem zabezpieczyłem lakierem zaprawkowym.

 
 
 
Następna czynność to przeciągnięcie przewodów z gniazda 7pinowego, przez gumową tulę do wnętrza bagażnika, gdzie finalnie udało mi się "wpiąć" w fabryczną instalację samochodu.




Następny krok to już tylko wyjazd na Stację Kontroli Pojazdów, gdzie Pan diagnosta sprawdził poprawność montażu haka i działanie instalacji elektrycznej.
Później udałem się z zaświadczeniem z SKP do wydziału komunikacji, gdzie w dowód rejetracyjny oraz kartę pojazdu sporządzono stosowną adnotację o doposażeniu auta w hak.

Czynność bajecznie i przyjemna prosta gdyby nie zapieczone śruby. Całość kosztowała mnie około 300zł (w tym nowy hak, przegląd i akcesoria potrzebne do montażu haka).

A dlaczego hak?
O tym w następnym poście niebawem, tylko muszę sfotografować nowy nabytek ;)


Tymczasem w Beżu wymieniłem gumową harmonijkę na tunelu centralnym, który prowadzi ciepłe powietrze z silnika do wnętrza samochodu (do mieszalnika).
Stara była po prostu sparciała i pękła podczas rozbiórki auta.




Tak samo stało się w przypadku gumowego mieszka na lewarku zmiany biegów.




Dodatkowo na przednią szybę wpadł zielony pasek przeciwsłoneczny kupiony kilka miesięcy temu.
Jak dla mnie, to rwie papę z dachu! Jest Fantastyczny!



Także auto w tej chwili czeka na wiosnę czyli polerowanie lakieru i chromów, poprawa zabezpieczenia antykorozyjnego. Czeka mnie jeszcze renowacja felg i wymiana opon, mam nadzieję zdążyć do wiosny :)
Oby do wiosny!


PORSCHE

Podczas mojego pobytu w Stuttgarcie, zwiedziłem muzeum marki Mercedes, o czym pisałem we wcześniejszych postach.
Będąc w tym miejscu nie mogłem sobie odmówić wizyty w muzeum PORSCHE.

Moim marzeniem nie do spełnienia jest najstarsza odmiana 911-ki w nadwoziu TARGA.
Nie ma nic piękniejszego, niż wspaniały sportowy klasyk, z ogromną szybą z tyłu i szerokim pałąkiem. Chociaż wiem, że nigdy mnie nie będzie na nią stać, miałem szansę przyjrzeć się z bliska.
Całe muzeum zaliczam do tych, godnych polecenia, każdemu fanu marki jak i zabytkowych samochodów.
Całość może nie wywiera tak ogromnego wrażenia na mnie jak Mercedes, bo bardziej kojarzy mi się z luksusowym salonem sprzedaży, to niestety, ale stety.. muszę stwierdzić, że w naszym kraju takiego miejsca nie ma i nie będzie.

Dosyć marudzenia. Kilka zdjęć.

Sam budynek bardzo zwraca na siebie uwagę, niekonwencjonalną stylistyką. Patrzysz i myślisz.." No tak.. Porsche Museum"







Nie brakowało wyścigowych modeli:




Czysty klasyk gatunku:



Nie brakowało również wyścigowych wersji popularnych modeli Porsche:




A tutaj, ultra lekkie nadwozie, w całości wykonane z laminatu (żywica zbrojona tkaniną z włókien szklanych). Całość powieszona w powietrzu.



No i to co kocham najbardziej. TARGA! 



Swoją drogą, wspaniale, że Porsche zdecydowało się na powrót do tej zapomnianej na jakiś czas, konstrukcji nadwozia.
Co prawda dzisiejsza 911 Targa4, to już zupełnie coś innego, ale charakterystycznie przeszklona tylna powierzchnia, wsparta na szerokim pałąku, od razu zdradza swoje korzenie.
Patrząc na nowy model od razu wiemy, że to Targa.

Reasumując. Porsche to Porsche. Nic dodać, nic ująć.

Kolejne ręczniki!

Pamiętam jak przypomniało mi się, że powinniśmy mieć w domu ręcznik z logo FSM.
Możecie o tym przeczytać pod tym linkiem.

Po jakimś czasie w mojej kolekcji pojawiły się kolejne sztuki, o czym możecie przeczytać w tym poście.

Jakiś czas temu, część mojej kolekcji pojechała do Maluch Cafe. Także ręczniki jak i inne moje fanty można zobaczyć właśnie tam, popijając sobie gorącą czekoladkę.
Polecam Wam zatem ten post.


To nie koniec. Jakiś czas temu, do mojej rodziny ręczników dołączyły kolejne dwa!
Dwa kolejne fantastyczne ręczniki!





Mercedes Benz Museum - Stuttgart

Wczoraj miałem okazje być w fantastycznym miejscu.
Zacznę od tego, że jak tylko dowiedziałem się o wyjeździe w sprawach służbowych do Stuttgartu to od razu zacierałem ręce z zadowolenia. Dzięki temu, że znajduję się tu od dłuższego czasu, mogłem pozwolić sobie na odwiedzenie nietuzinkowego miejsca na motoryzacyjnej mapie Europy.
W muzeum w Stuttgarcie w niesamowity sposób została opowiedziana historia potężnej marki producenta samochodów.
Muszę przyznać, że sam projekt budynku jest niezwykle ciekawy, ale jednak ekspozycja i sposób w jaki wszystko jest zaprezentowane przyprawia o szybsze bicie serca.
Możecie mi wierzyć bądź nie, ale nie da się tego opisać słowami. Nigdy nie byłem w takim miejscu.
Bardzo widać to, jak Mercedes silnie jest przywiązany do swojej historii i jak niemcy dbają o to, by tą historię pielęgnować i zachować.
Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że w naszym kraju, dla większości ludzi, Polonez to zwykly Polonez, a Maluch to raczej obiekt drwin niż szacunku.
Nie oszukujmy się, nie cenimy tego co nasze, dlatego nigdy takiego miejsca u nas nie będzie. Nawet najlepsze muzea motoryzacji w naszym kraju w niczym nie przypominają tego co mogłem zobaczyć i doświadczyć tutaj.

Cały budynek podzielony jest na kilka pięter, na których wyeksponowane są poszczególne samochody. Nie dziwi więc to, że można tutaj zobaczyć jeden z pierwszych silników spalinowych, Autokar przewożący Niemiecką Reprezentację piłki nożnej w latach 70tych, a także laweta z kilkoma "Beczkami".
Na mnie największe wrażenie wywarł oczywiście Mercedes Benz 300SL Coupe "Gullwing"
Kształt tego samochodu i jest klimat sprawia, że mogę po prostu obok niego usiąść i podziwiać.
Powala również Pagoda, czy 190SL.

Kilka zdjęć:


















Niesamowity transporter wyścigówek:








Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będe mógł odwiedzić to miejsce. Serdecznie wszystkim polecam! Najlepiej wydane 8 Euro :)