Pyrkosz pyrkosz, a nie jedziesz!

Nie od dzisiaj wiadomo, że samochody zabytkowe wymagają specjalnego traktowania. Chyba nie znam osoby, która w wyniku awarii ulubionego starego samochodu po prostu denerwowałaby się albo zmieniła go na inny model.
Wiadomo, to, że coś jeździ bezawaryjnie nie musi oznaczać, że tak będzie zawsze i tak w ten sposób zaliczyłem kolejną awarię w Białej Mydelniczce.
Usterka była o tyle uciążliwa, że ledwo dokulalem się do domu. Otóż, wracając z ostatniego BGN'u zmuszony byłem zatankować bo świecąca kontrolka rezerwy aż kłuła w oczy.
Zalałem pełen bak na stacji na literę O, i pojechałem do domu. Po przejechaniu około 10km auto zaczęło dławić się i tracić moc.
Udało mi się dotrzeć do domu, i zabrałem się za poszukiwanie usterki. Co ciekawe, silnik nawet kolejnego dnia kichał od razu po uruchomieniu.
Zdemontowałem gaźnik, zdemontowałem wszystkie dysze, wymyłem w benzynie ekstrakcyjnej i przedmuchałem dokładnie kompresorem. Gaźnik wygląda całkiem ładnie. Wszystko jest czyste, bez luzów na przepustnicy, pływak cały.




Następnie wyregulowałem przerwę na stykach aparatu zapłonowego, która koniec końców była zbyt mała. Następną czynnością było wyregulowanie wyprzedzenia zapłonu.
Mając zdjętą pokrywę klawiatury, stwierdziłem, że głupotą byłoby nie skontrolować luzu zaworowego. Tutaj wszystko było idealnie, więc poskładałem wszystko do kupy.



Kupiłem również śrubę na kolektorek wydechowy, gdyż poprzednią najwyraźniej zgubiłem. Byłem przekonany, że ten metaliczny dźwięk silnika spowodowany był właśnie złym ustawieniem luzu zaworowego. Nie do końca.




Teraz silnik pracuje cicho i przyjemnie. Muszę jeszcze pobawić się w regulację gaźnika. Auto jedzie całkiem normalnie, ale mam wrażenie, że powinien być delikatnie żwawszy.

Cóż - jeździ. Sam nie wiem co było powodem przerywania. Nie lubię nie wyjaśnionych zagadek, ale nic innego mi nie pozostaje jak po prostu jeździć póki sezon trwa ;)


Literatura to podstawa!

Cześć!
Zacznę tego posta od tego, że znów trafiło do mojej kolekcji kilka pozycji literaturowych.
Niektóre z nich już posiadam, ale od początku.

Nowe do kolekcji Jeżdżę...




A to już trzeci egzemplarz, ale brałem bo lubię mieć duble ;)

Ten zeszyt napraw również już posiadam, ale co tam ;)


Tą książkę posiadam zarówno w twardej jak i w miękkiej oprawie:



Tak na prawdę do pełni szczęścia brakowało mi tego wydania:



Jako, że moim niespełnionym (póki co - mam nadzieję) jest zakup Poloneza Borewicza, ale z racji tej, że posiadam 3 Fiaty 126p + Punto na codzień, powoli pojawia się kłopot, gdzie to wszystko trzymać, kiedy znaleźć na to wszystko czas. Na zakup Poloneza nie mogę sobie pozwolić, na razie musi wystarczyć sama książka. Nie wiem co takiego Poldek w sobie ma, ale zarówno Fiat 126p jak i właśnie Borek to moje dwa ulubione samochody z tamtego okresu.
Może to dziwne, ale gdy patrzę na front Poldka - dostaję dreszczy a serce przyspiesza bicie. Dziwne, ale fantastyczne uczucie!

Póki co - sama literatura.



A od Asi z kolei dostałem Modelarza - no bo z Borewiczem na okładce :)




Tak poza tym, to miałem jeszcze ostatnio do rozwikłania prawdziwą Hydrozagadkę.
Otóż, Moje auto na codzień wezwało o pomoc. Sprawa wyglądała następująco: ciągłe 100'C na zegarku, ciągła praca wentylatora chłodnicy, zimne powietrze z kratek nawiewu. Myślę sobie - pompa wody, termostat lub co najgorsze - Uszczelka pod głowicą...
Czasami z kolei auto jeździło niedogrzane tzn. grubo poniżej 90'C.
Co ciekawe - innych objawów wskazujących na UPG brak. Silnik pracował równo, nie kopcił, ładnie wkręcał się na obroty, nie ubywało płynu chłodniczego ani nie było "masła" pod korkiem.
Z olejem również nie było problemów, zatem pierwsza diagnoza - termostat.
Ten miał zupełne prawo do odmowy współpracy, gdyż siedział tam od nowości - tj. 11 lat.
Tak tak, pierwszy montaż.
Zatem wymontowałem termostat i wio do gara z nim. Grzeję wodę - termostat pięknie się otwiera i zamyka - więc to chyba nie on. Profilaktycznie kupiłem jednak nowy Gates'a.



Podczas odpowietrzania układu po zalaniu wodą (tak wodą) - ukręciłem odpowietrznik nagrzewnicy.
Nie wiem, kto genialny wpadł na pomysł, żeby zastosować metryczny gwint M6. Logiczne jest,że prędzej czy później zostanie urwany.
Oczywiście sam zawór nie występuje jako część zamienna, sam trójnik jest nierozbieralny. Naprawa ograniczała się tylko do wymiany całego węża wraz z odpowietrznikiem.
Koszt - ok.70-90zł...






Całe szczęście udało mi się zdemontować wąż i w imadle próbowałem wydłubać pozostałości za pomocą wykrętaka. Nie dało rady gdyż ten, zadziałał jak wiertło na lewych obrotach.
Na szczęście udało się przewiercić delikatnie cały otwór a następnie przegwintować na gwint M8.
Do tego udało mi się kupić zawór odpowietrznika chłodnicy z Fiata Cinquecento, który idealnie teraz spełnia swoją rolę.
Oczywiście układ zalałem znów wodą, całość odpowietrzyłem i aktualnie testuję. Śmiało mogę stwierdzić, że chłodzenie wróciło do normy. Jak tylko znajdę chwilę czasu, zleję wodę z układu, całość przepłukam i zaleję świeżym płynem chłodniczym.
To tyle :)


Na zakończenie pokażę Wam jakiej jakości kliny do korb obecnie się produkuje. Zainwestowałem w nowe. Kręcę sobie delikatnie nakrętką i trach... z gwintu miazga.. Pewnie klin był z plasteliny :/



XXS!

Niby mówi się, że rozmiar ma znaczenie, że duży może więcej, ale jednak ja uważam, że

Małe jest piękne! :)

Szybka fotka z wczorajszej 11.Parady Pojazdów Zabytkowych w Bytomiu.


Tak się..

...składa, że składa się Duet.

Zacznę od tego, że rama zaczyna nabierać powoli kształtów. Lakier jest już wystarczająco utwardzony, więc mogę iść dalej.

Tutaj jedno z pierwszych zdjęć, jak świeci się Novolo'wski klar bez polerowania.



Następnie wbiłem miseczki suportu, a także poskładałem wideł na nowych łożyskach.






Niestety wszystkie świecidełka pokryte były srebrzanką. Z pomocą przyszedł żel do usuwania starych powłok lakierniczych. 15 Minut i gotowe. Warstwa srebrnego lakieru zdjęta, bez naruszenia chromu.




Po wypolerowaniu wygląda to tak:



Następnie wyczyściłem korby ze starego, utwardzonego, przepracowanego smaru.






I znów polerowanie. Całość zaczyna wyglądać całkiem przyzwoicie.






Rozebrałem też tylną i przednią piastę. Zmieniłem łożyska i poskładałem ponownie.
Na poprawę zasługuje tylna piasta, gdyż... działa na ostro.
Otóż proszę Państwa - szykuje się pierwszy w Polsce rower tandem na ostrym kole :) :) :)

Żartuję oczywiście.




Teraz pochwalę się kolejnymi rowerowymi gadżetami jakie dostałem od Kuby (kolegi z pracy).

Jest dynamo ROMET:




Zdecydowanie się przyda, gdyż bodajże w Jubilacie posiadam niesprawne dynamo.
Dodatkowo dostałem też dzwonek na kierownicę.


Trzeba go wypolerować i będzie ładny :) Działa :)

Udało mi się też jakiś czas temu kupić tylną lampę rowerową Romet zasilaną z baterii. Najprawdopodobniej "napędzana" jest baterią R14. Stan, bardzo, bardzo dobry. Nigdzie nie uszczerbiona. Z delikatnymi rysami. Trzeba ją odświeżyć tak jak poprzednie lampy które polerowałem i będzie idealna!





Tyle na dzisiaj!

Fakty!

Miałem się pochwalić,więc oficjalnie chwalę się nowymi gadżetami jakie trafiły do mojej kolekcji związanej z FSM 126p.

Pojawiły się dwie nowe przypinki z logotypem FSM. Co prawda miałem już wcześniej jedną sztukę w pomarańczowym kolorze ale te są nieco większe.



Jest też druga sztuka wpinki z maluszkiem. Chyba nawet jest w jeszcze lepszej kondycji niż moja poprzednia.

Są też takie dwie sztuki. Jedna jest na szpilce, druga jest z nakrętką.





A tutaj wszystkie, które udało się zgromadzić tej pory.


Trafiło się też coś takiego. Sam nie wiem do czego może to służyć. Na dokumenty jest zbyt małe. Pan od którego to dostałem, twierdzi, że służy to przechowywaniu banknotów w kieszeni marynarki. Sam nie wiem...