Literatura to podstawa!

Cześć!
Zacznę tego posta od tego, że znów trafiło do mojej kolekcji kilka pozycji literaturowych.
Niektóre z nich już posiadam, ale od początku.

Nowe do kolekcji Jeżdżę...




A to już trzeci egzemplarz, ale brałem bo lubię mieć duble ;)

Ten zeszyt napraw również już posiadam, ale co tam ;)


Tą książkę posiadam zarówno w twardej jak i w miękkiej oprawie:



Tak na prawdę do pełni szczęścia brakowało mi tego wydania:



Jako, że moim niespełnionym (póki co - mam nadzieję) jest zakup Poloneza Borewicza, ale z racji tej, że posiadam 3 Fiaty 126p + Punto na codzień, powoli pojawia się kłopot, gdzie to wszystko trzymać, kiedy znaleźć na to wszystko czas. Na zakup Poloneza nie mogę sobie pozwolić, na razie musi wystarczyć sama książka. Nie wiem co takiego Poldek w sobie ma, ale zarówno Fiat 126p jak i właśnie Borek to moje dwa ulubione samochody z tamtego okresu.
Może to dziwne, ale gdy patrzę na front Poldka - dostaję dreszczy a serce przyspiesza bicie. Dziwne, ale fantastyczne uczucie!

Póki co - sama literatura.



A od Asi z kolei dostałem Modelarza - no bo z Borewiczem na okładce :)




Tak poza tym, to miałem jeszcze ostatnio do rozwikłania prawdziwą Hydrozagadkę.
Otóż, Moje auto na codzień wezwało o pomoc. Sprawa wyglądała następująco: ciągłe 100'C na zegarku, ciągła praca wentylatora chłodnicy, zimne powietrze z kratek nawiewu. Myślę sobie - pompa wody, termostat lub co najgorsze - Uszczelka pod głowicą...
Czasami z kolei auto jeździło niedogrzane tzn. grubo poniżej 90'C.
Co ciekawe - innych objawów wskazujących na UPG brak. Silnik pracował równo, nie kopcił, ładnie wkręcał się na obroty, nie ubywało płynu chłodniczego ani nie było "masła" pod korkiem.
Z olejem również nie było problemów, zatem pierwsza diagnoza - termostat.
Ten miał zupełne prawo do odmowy współpracy, gdyż siedział tam od nowości - tj. 11 lat.
Tak tak, pierwszy montaż.
Zatem wymontowałem termostat i wio do gara z nim. Grzeję wodę - termostat pięknie się otwiera i zamyka - więc to chyba nie on. Profilaktycznie kupiłem jednak nowy Gates'a.



Podczas odpowietrzania układu po zalaniu wodą (tak wodą) - ukręciłem odpowietrznik nagrzewnicy.
Nie wiem, kto genialny wpadł na pomysł, żeby zastosować metryczny gwint M6. Logiczne jest,że prędzej czy później zostanie urwany.
Oczywiście sam zawór nie występuje jako część zamienna, sam trójnik jest nierozbieralny. Naprawa ograniczała się tylko do wymiany całego węża wraz z odpowietrznikiem.
Koszt - ok.70-90zł...






Całe szczęście udało mi się zdemontować wąż i w imadle próbowałem wydłubać pozostałości za pomocą wykrętaka. Nie dało rady gdyż ten, zadziałał jak wiertło na lewych obrotach.
Na szczęście udało się przewiercić delikatnie cały otwór a następnie przegwintować na gwint M8.
Do tego udało mi się kupić zawór odpowietrznika chłodnicy z Fiata Cinquecento, który idealnie teraz spełnia swoją rolę.
Oczywiście układ zalałem znów wodą, całość odpowietrzyłem i aktualnie testuję. Śmiało mogę stwierdzić, że chłodzenie wróciło do normy. Jak tylko znajdę chwilę czasu, zleję wodę z układu, całość przepłukam i zaleję świeżym płynem chłodniczym.
To tyle :)


Na zakończenie pokażę Wam jakiej jakości kliny do korb obecnie się produkuje. Zainwestowałem w nowe. Kręcę sobie delikatnie nakrętką i trach... z gwintu miazga.. Pewnie klin był z plasteliny :/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz