Bianco Corfu!

Ok, więc chwalę się.
W dniu 8mego Marca stałem się posiadaczem już 3ciego Fiata 126p.
Powód był prosty, a cała akcja strasznie spontaniczna.

W czwartek przypadkowo natknąłem się na ogłoszenie - myślę - fajna cena, na zdjęciach wygląda sensownie ale trochę się wahałem z decyzją. Z każdej strony wszyscy mnie nakłaniali do zakupu - chłopaki w pracy, Asia.. tylko Rodzice średnio byli zadowoleni z pomysłu :)
Sam się dodatkowo nakręciłem i stwierdziłem, że faktycznie - zawsze chciałem kupić sobie jeszcze jednego Malucha, który byłby w kolorze Bianco Corfu - czyli dokładnie takim w jakim był mój pierwszy samochód i od którego wszystko się zaczęło.
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy to zapakowaliśmy się z Asią w pociąg i ruszyliśmy do Wrocławia.
Wtedy nie miałem już żadnych wątpliwości co do decyzji zakupu, obawiałem się jedynie czy aby na pewno na żywo będzie się prezentował tak samo jak na zdjęciach.

Dotarliśmy do Wrocka i po przyjeździe na miejsce naszym oczom ukazał się on.
Zakochałem się od razu - miałem wrażenie, że czekał właśnie na nas.

Po przeprowadzeniu oględzin podjąłem decyzję - BIERZEMY! No i dobiliśmy targu z Krzysztofem, który okazał się niezwykle serdecznym i ciepłym człowiekiem. Widziałem, że było mu strasznie żal. Sam doskonale znam to uczucie, przerabiałem to 7 lat temu gdy sprzedawałem swoje auto.

Teraz kilka słów o samym samochodzie.
Egzemplarz to popularny FL na szerokim wlocie, wyprodukowany w 1990r.
Do samochodu otrzymałem instrukcję obsługi oraz uwaga - KSIĄŻKĘ SERWISOWĄ, Dwa komplety oryginalnych kluczy i zeszyt w którym Krzysztof skrupulatnie prowadził wszystkie adnotacje odnośnie napraw, modyfikacji samochodu. Żeby było ciekawie to w zeszycie są dołączone paragony!

Rewelacja!

Auto ma przebieg 48tys km. Przezentuje się na żywo znacznie lepiej niż na zdjęciach. Ma co prawda kilka drobnych wgniotek i punktów do wykonania zaprawek, ale najważniejsze, że jest zdrowy. Zresztą wgniotki - ma prawo je mieć po 24 latach.

Kilka zdjęć:

Powrót do domu - postój na parkingu w okolicy góry św.Anny

No i następnego dnia już ciekawa akcja. Dał mi sygnał, że jeśli nie będę o niego dbał to będzie mi płatał figle :)






Wizję swoją oczywiście mam. Początkowo miał być to egzemplarz do budowy rajdówki a za razem repliki mojego pierwszego malca, ale stwierdziłem, że jest w tak fajnym stanie, że zostanie serią.
Tak więc wczoraj już zdemontowałem halogeny, które ni jak mi się nie podobały. Rzecz gustu.



Oczywiście zdemontowałem reflektory i umyłem wnęki a następnie same reflektory od wewnętrznej strony. Pokryte były chyba konserwacją i "puściło" dopiero po użyciu benzyny lakowej.
Fakt, cały reflektor od strony bagażnika zakryty jest osłoną, ale lubię mieć wszystko czyste więc innego wyjścia nie widziałem jak tylko doczyścić starą konserwację.



Od razu też przeczyściłem konektory we wtyczkach świateł, bo pozycja lewa raz była a raz nie. Teraz mam spokój. Wszystko działa a samochód prezentuje się tak:



Na dniach postaram się zrobić coś z czerwonym paskiem - musi zniknąć.
Jeszcze raz pozdrawiam Krzysztofa!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz