Konserwa - dzień1

Od wczoraj działam na garażu w Punktaku. Nie ma co się oszukiwać, że auto jest idealne, bo po 10 latach trzeba powalczyć z korozją podwozia. Ogólnie to tragedii nie ma, bo auto cały swój żywot spędzało w garażu. Ale fajerwerków też nie ma.

Zacząłem od demontażu plastikowych nadkoli z przodu.



Następnie myjką ciśnieniową, gorącą wodą, dokładnie wymyłem cały brud z nadkoli i podłogi. Łatwo nie było. Jednak 10 lat użytkowania auta robi swoje i piachu w zakamarkach było co niemiara.

Po myciu nadkola wyglądają tak.


Najgorzej było właśnie z tyłu, gdyż tam producent nie zamontował fabrycznych plastykowych nadkoli. Cały brud, sól, śnieg rozrzucany był po całej wnęce nadkola.

Następnie postawiłem auto na kobyłkach w garażu i za pomocą ciepłej wody i szczotki wyszorowałem to, czego nie udało się usunąć za pomocą myjki. Tak zeszło mi do wieczora. W ten sposób wymyłem wszystkie nadkola i całą podłogę od spodu.





Ogólnie same nadkola nie wyglądają źle. Znacznie gorszy widok zastałem na podłodze.

Wszędzie sporo małych drobnych rudych wykwitów. Co prawda nie ma tragedii, są tylko rude placki, ale dwa miejsca i punkt łączenia podłogi z progiem wyglądają znacznie gorzej.





Aktualnie wszystkie miejsca zostały rozszlifowane druciakiem na szlifierce i w tym momencie poddawane są procesowi konwersji rdzy. Ale o tym w następnym poście.

W Beżu natomiast wszystkie spawy uszczelniłem masą na pędzlu.





Idę działać dalej, bo jeszcze spooooro pracy przede mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz