Jak śliwka w kompot...

Dzisiaj pojechałem do Bartka na garaż pooglądać prace nad Gofrem.
Mieliśmy ustalić co robimy z kilkoma rzeczami.
Następnie mieliśmy jechać na drugi garaż po szeroką stal, później prosto do mieszalni lakierów no i finalnie do mnie zostawić wszystko.
Do garażu nie dojechaliśmy bo... Jakiś palant wykopał dziurę podczas prac, i wygląda na to, że została ona tylko lekko przykryta grząską ziemią. Zero zabezpieczenia miejsca. Nic nie wskazywało na to, że droga prowadząca do kompleksu garaży jest nieprzejezdna.
Polo wpadło jak śliwka w kompot.. masakra jednym słowem.

Nie było najmniejszej szansy, żeby wyjechać o własnych siłach. Auto zawiesiło się na progu, bądź usiadło całkiem na silniku.
Kilka telefonów i myślimy co dalej zrobić. Na szczęście złapaliśmy gościa w VW LT. Podpiął pas i udało się wytargać Polo z tego bagna.. Tak więc, uważajcie gdzie jedziecie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz