Nie będzie już IgnaCento

Niestety. Sporo osób wie, ale nie każdy wie.
Przyszła pora i na mnie. Podjąłem decyzję o zakończeniu przygody z IgnaCento.
Sam nie do końca wierzę w to co piszę, ale od kilku tygodni poważnie zastanawiałem się czy ciągnąć dalej projekt Earlgrey'a. Od dłuższego czasu rozważałem opcję kupna dupowozu, bo potrzebne mi będzie duże, wygodne i przestronne auto. Cento było świetnym gokartem, świetnie się prowadziło i nigdy na niczym nie oszczędzałem jeśli chodzi o mechanikę. Nie było pół środków. Zawsze wszystko wykonywałem z ogromnym sercem i zamiłowaniem, tak jak umiałem najlepiej, mimo, że nie wszystko od razu wychodziło tak jakbym tego chciał, ale nigdy nie żałowałem niczego co udało mi się dokonać.


 Może dlatego dawał tak ogromną frajdę z jazdy?

 Po zakończeniu kompletowania zawieszenia od A do Z auto prowadziło się idealnie w zakrętach.
(Kto nie doświadczył jazdy na zawiasie PZM-1 + Spring FK + Nowe oryginalne wahacze + rozpórka kielichów ten nie ma pojęcia :P ). Zatrzymywał się zawsze na każde moje "zawołanie" prawą nogą na środkowym pedale. Masę części w tym samochodzie miałem nowych, czego mi strasznie szkoda, no ale niestety.. pora i na mnie.
Życie zmusiło mnie do takiej a nie innej decyzji - nie stać mnie na utrzymanie dwóch zabawek i do tego zakupić potencjalny dupowóz. Podjąłem decyzję, że zostać może tylko jedna zabawka - wybór padł na Małego. Mam z nim ogromną masę wspomnień, jeździłem w nim za młodu, pamiętam go w rodzinie od zawsze, ubiegałem się o niego od dziecka - słowem - na wybór przyczynił się sentyment - a chyba nie do końca zdrowy rozsądek bo zaczynam znów wszystko od zera porzucając moją prawie 5cio letnią pracę nad CC.
Uwierzcie mi, jeśli byliście w podobnej sytuacji - wiem co czujecie. Jeśli nie byliście i nie będziecie - nie wiecie co czuję. Jeśli nie byliście, ale być może będziecie w takiej sytuacji - zobaczycie jak to jest.

Gdy zaglądam do garażu dobija mnie myśl, że już nigdy nie przejadę się tym pudełkiem. Dobija mnie również fakt, że siadając do środka w mój ulubiony fotel z CRXa wiem, że nie zasiądę już do niego wkrótce. Wnętrze zrobiłem tak dokładnie jak sobie wymarzyłem w momencie kupna CC. Teraz miałbyć swap, później rollbar... właśnie.. tego już się nie doczekam, nie w tym aucie.
Ale to nic, nie będę Wam już więcej truł...
Podsumowując, przez zimę ogarniam kompleksowy remont Małego Fiata, na Wiosnę mam zamiar wytoczyć się i trzasnąć tysiące kilometrów, zaliczając jeszcze więcej zlotów. Później kupno dupowozu i zaczynam wszystko od nowa, lepiej, dokładniej, z większym doświadczeniem i nadal pełną głową pomysłów (standardowo Niemieckich, szerokich, niskich, gładkich pomysłów).


P.S.
Łykajcie moje części! :)






4 komentarze:

  1. To moze w przyszlym roku spotkamy sie znowu w Rothenburgu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwolę sobie napisać komentarz. Był to wg. mnie jeden z grubszych projektów CC na jakie miałem okazję patrzeć.Blog przeglądałem w miarę regularnie od momentu remontu blacharskiego CC - oczywiście wcześniejsze posty także przejrzałem,śledziłem wątek na forum CC.Wielka szkoda,że kończysz projekt ale wiadomo takie jest życie... .Pozostaje mi życzyć udanego zakupu dupowozu,powodzenia w dalszej sprzedaży części z Earlgrey'a,spokojnej eksploatacji Małego oraz powodzenia w jego remoncie. Nadal będę tu zaglądał... .Szacuneczek

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczują przymusu sprzedaży siwego...
    wiem co czujesz... mój skończył jeszcze gorzej bo rozbity :( a co gorsza w rodzinie był od nowości... więc bolało podwójnie....
    Powodzenia w doborze dupowozu i pieszczeniu małego....
    a na bloga i tak będę zaglądał...

    DIK

    OdpowiedzUsuń
  4. No przykro... bardzo ciekawy projekt, obserwowałem go "naglebie.pl" i byłem pełen wrażeń, i nie lepiej było sprzedać auto? a nie posprzedawać części po całej Polsce a tą karoserię świeżo pomalowaną oddać na złom?

    OdpowiedzUsuń